środa, 5 stycznia 2011

„Od dwóch tysięcy lat, rzecze do nas pewien……..”


(może dziad, a może brat. Hmmmm?)
Co ciekawego może mieć do powiedzenia facet, który żył przed dwoma tysiącami lat? Na muzyce się nie znał, pewnie słuchał beczenia kóz na pustyniach Bliskiego Wschodu. O komputerach nie miał zielonego pojęcia. Lasek nie podrywał, bo fajnych nie było a i zwyczaj surowy temu przeszkadzał. Fury nie miał. Ciuchów markowych nie nosił. Nie był prezesem, ziomalem, na marketingu się nie znał. Mydła nie używał, dezodorantów, nie golił się, ani nie depilował. Albo nie za często, albo w ogóle. Nawet w wojsku nie był. Konto puste, komóry brak.
 Czym taki ktoś mógłby nam dzisiaj zaimponować? Dlaczego mielibyśmy w ogóle go słuchać? No, jedno go wyróżnia. Dużo podróżował. Ale nie latał Ryanairem, czy innym liniami. Zasuwał z buta, albo statkiem.
 O kim to ta mowa? Kto jest niby taki ważny, żeby się o nim rozpisywać, skoro nie jest celebrytą, hiphopowcem lub innego rodzaju grandżowym idolem? Ano, wielu było takich, i warto się by było przyłożyć do nauki historii, żeby wiedzieć, którzy to; co to żyli nawet dwa tysiące lat temu, a zrobili lub powiedzieli coś takiego, co do dzisiaj funkcjonuje i jest powszechnie znane. Prawdą smutną jest to, że niewielu z nas, i czytających ten tekst i nie czytających go, niczego takiego po sobie nie pozostawi. A dlaczego? Bo jesteśmy za ciency.
A czemu tacy jesteśmy? Bo nam się nie chce. 
 Tymczasem dwa tysiące lat temu żył człowiek, któremu się chciało. Miał pecha. Urodził się tam, gdzie się urodził. Nie mógł wybierać. Niby tak jak my wszyscy. Ale on jednak najpierw był z tego dumny, a potem uczynił z tego swą siłę. Czas najwyższy wyjaśnić o kim mowa. Żeby nie było nieporozumień, że to tekst o Jezusie z Nazaretu. Nie tym razem. Tym razem, a nawet tym tarsem (taka zabawa, gierka słowna) mowa o Pawle z Tarsu. Gdzie Rzym, a gdzie Tars możnaby zapytać. Aaaa…., i bardzo istotne byłoby to pytanie.
 Tars to taka Gdynia, albo Świnoujście, Kołobrzeg czy Ustka. Ale dawno temu  Ponad dwa tysiące lat temu. Wielkie miasto. Wielki port. Kontakt ze światem. Miasto zamieszkałe przez wykształconych Greków. Tak, tak. Greków, choć leży na terenie dzisiejszej Turcji. I to tych Greków co znali Iliadę, Odyseję, wierzyli w Zeusa, Artemidę i co to niedawno, czyli z trzysta lat wcześniej mieli przyjemność i okazję spotkać się lub słyszeć o Aleksandrze Macedońskim. Choć z Macedonii, to też Greku.
 I w tym mieście, i w tym czasie, przychodzi na świat chłopak nazwany Szawłem. Urodził się w rodzinie Izraelitów. Jak my to mówimy- Żydów. Takie słowo w tamtych czasach nie było znane. Ówczesny świat był bardziej kosmopolityczny, niż nasz dzisiejszy, przynajmniej ten znany z polskiego podwórka. Bardziej przypominał Londyn, niż Warszawę. Różne ludy, różne kafejki, różna mowa, różny kolor skóry. Różnorodność, w ramach której każdy mógł żyć i robić swoje.
 Szaweł, czyli Paweł pobiera nauki, żyje w wierze swoich ojców. Kiedy dorasta staje się twardy. Jest poniekąd takim skinem swoich czasów. Białe to białe, i nie ma nic pośrodku.
Tępi wszystko co jest mu obce. Przynajmniej w sferze duchowej, religijnej. Bo sam skubany, posługuje się paszportem rzymskim, a korzenie ma żydowskie. Czerpie satysfakcję z tego, że jest obywatelem Rzymu. To tak jak wielu Polaków wypowiadających się na forach internetowych. Niby są Polakami, ale mają wielkie zadowolenie z tego, że mają niemieckie obywatelstwo. Takie małe pomieszanie z poplątaniem, prawda? Trudno to ocenić jednoznacznie.
 Wróćmy jednak do Pawła, czy też jeszcze Szawła. Ortodox. Zacietrzewiony w swojej wierze. Ba, nawet pyszny. Potrafi wydawać wyroki śmierci na ludzi. Jest bezkompromisowy. Racja jest tylko po jego stronie. Ciągle podróżuje. Dokształca się. Spotyka się z wieloma mądrymi ludźmi. To powinno jakoś i na niego wpłynąć. Jak to się mówi-„podróże kształcą”. Jednak on, dopiero podczas banalnej, bo typowej na tamte czasy, wędrówki do Damaszku doznaje olśnienia. Wino, znano wtedy. Piwa nie, bo to słowiański, nieco późniejszy wynalazek. Grzybków się naćpał (a choćby tych na zbożach egzystujących lub na kozich bobkach) czy dopalaczy zażył? Można sobie dworować na niepoważnie czy i czego zażył, lub na poważnie przyjąć, że miał Objawienie. Cokolwiek to było, jakkolwiek to nazwiemy, facet sprzed dwóch tysięcy lat  miał głębokie przeżycie duchowe. Zobaczył coś, co odmieniło jego życie.
 Czy to jest takie dziwne, niespotykane? Wcale nie. Wystarczy żebyście spędzili że trzy noce w lesie, pozbawieni ulubionego żarcia zazwyczaj dostarczanego przez mamę, której nie kochacie, nie mieli markowego picia, i wielu innych codziennych gadżetów, a zaczniecie widzieć rzeczy , których normalnie się nie widzi. Co dopiero mówić o chodzeniu po pustyni, jak sama nazwa wskazuje, na której nie ma nic normalnego. Macie takie doświadczenia? Guzik prawda. Mało kto z Was je ma. Do lasu się boicie wyjść! A Paweł z Tarsu czegoś takiego doznał. Zobaczył to, czego nie widział wcześniej.
 Od tej pory zaczął działać inaczej. Przestał być homofobem, a stał się homolubem. Zaczął postrzegać ludzi nie jako wrogów lub Innych, lecz jako braci. Braci w doli, w życiu, w byciu. Zaczął dostrzegać człowieczeństwo w każdym nieopierzonym dwunożnym ssaku (to taka starogrecka definicja człowieka), a nie podziały na etykietki. To był początek. To jednak była rewolucja. Rewolucja, czyli przebudowa. W tym wypadku przebudowa myślenia. Często się określa rewolucję jako siłę niszczącą. Chyba niezbyt sprawiedliwie, Chyba nieco zbyt pochopnie. Warto głębiej pomyśleć. Jeśli z dnia na dzień rzucisz palenie, to to jest i rewolucja, ale i jednocześnie pewna ewolucja. Żeby się tylko nie pomieszało z owulacją.
 Niegdyś Szaweł, potem Paweł z Tarsu, dziś św. Paweł lub apostoł Paweł. Facet, który kiedyś mówił coś takiego, co do dzisiaj  podczas pierwszej lepszej mszy niedzielnej w kościele możemy wysłuchać. Jakieś listy do Koryntian, do Galatan, lub do innych. Słuchamy, bo powaga miejsca tego nakazuje. O co chodzi ? Nie wiemy na ogół i nie śmiemy nawet zapytać. A o czym ten koleś rymy składał?
 O tym samym co i my teraz. O Wolności, O Miłości, O Wierze. Czymś się różnił?!
 Może czymś się różnił. Ale czym? Najlepiej oceń to sam. Zobacz dokumentalny film o Pawle z Tarsu {paulusfilm.com}, przeczytaj książkę ks. Prof. Waldemara Rakocego –„Dialogi ze św. Pawłem”.
 A jak masz wątpliwości co do słów autorstwa autora tego tekstu, to jest jeszcze Wikipedia, i inne słowniki tematyczne i encyklopedie z hasłem „Paweł z Tarsu"
Możesz zajrzeć i podyskutować. Ale lepiej się przygotuj. Cieniasków nie toleruję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz